„Wiecie, że patrzycie na tą samą kobietę na obu zdjęciach? To nie są żarty! Różni je „tylko” 40 kilogramów. Co się kryje za tym spadkiem wagi? ❣️Cała gama wyrzeczeń, która miała miejsce na początku odchudzania. Musiałam odzyskać kontrolę nad jedzeniem i zaprzestać wkładania do buzi byle czego w niekontrolowanych ilościach. Wielu z nas nie ma nawet pojęcia co je na codzień. Uważamy, że „nic”, bo rano zapominamy o śniadaniu, ale jakimś cudem doprowadzamy siebie do nadwagi czy otyłości.
❣️Godziny poświęcone na edukację żywieniową. Przeczytane setki blogów, stron, artykułów i badań. Wszystko po to by dowiedzieć się, że nie ma „tego czegoś”. Nie istnieje magiczne połączenie makroskładników. Nie ma odchudzającego jedzenia. Jest ujemny bilans kaloryczny. Amen.
❣️Litry wody z basenu, która przelała mi się przez uszy i buzię. Pływanie było moją główną aktywnością fizyczną dzięki której mogłam iść dalej w swojej metamorfozie. Dzięki pływaniu odciążyłam stawy i kręgosłup. Dzięki pływaniu mogłam dużo chodzić, a nawet iść pobiegać.
❣️Pewność siebie, która rosła z każdym utraconym kilogramem. Ta pewność m pchnęła mnie do stworzenia Motywatorki. Gdyby nie rosnąca wiara w siebie i we własne umiejętności dalej pisałabym swoje dietetyczne przemyślenia w notatniku na iPhonie.
Moja metamorfoza to swego rodzaju świadectwo, które będę przy sobie nosić do końca życia. Żadne doświadczenie życiowe, nawet najbardziej tragiczne, nie nauczyło mnie tylu rzeczy o mniej samej co odchudzanie.
Moja droga to nie tylko niskokaloryczny jadłospis i treningi. Za tak prozaicznymi rzeczami kryje się cała masa przemyśleń, autorefleksji i rozmów z samą sobą. Jestem wdzięczna za to co mnie spotkało. Mimo, że utrzymanie wagi (lub ewentualne dalsze chudniecie) nie jest łatwe, wiem, że nigdy nie będzie już tak trudno.
Bo mam wiedzę i świadomość. To jest sto razy ważniejsze od octu jabłkowego i karnetu na siłownię 😉”